Kiedy słyszymy pojęcie „gry zespołowe” to pierwsze skojarzenia mamy z piłką nożną,
siatkówką czy koszykówką.
Waterpolo to gra zespołowa z gatunku sportów wodnych, zwana czasem połączeniem rugby
i piłki ręcznej we wodzie. Powstała w Wielkiej Brytanii pod koniec XIX wieku, a za ojców tej
dziedziny uważają się Szkoci. Pierwszy raz na Igrzyskach Olimpijskich piłka wodna pojawiła
się już w 1900 roku w Paryżu. Co ciekawe, kobiety na olimpiadzie mogły zagrać w waterpolo
dopiero sto lat później w Sydney. Dyscyplina podlega pod Techniczny Komitet Piłki Wodnej,
który działa przy Światowej Federacji Pływackiej (FINA).
Zasady gry są proste: wszystkie mecze piłki wodnej rozgrywają się na basenie pływackim,
którego głębokość wynosi minimum 180 centymetrów. Boisko wyznaczane jest w polu o
wymiarach 20 × 30 metrów. Konieczne są także dwie bramki o wymiarach 2 × 0,9 metra, do
których docelowo piłka ma trafiać.
W zawodach piłki wodnej biorą udział dwie drużyny. W każdej z niej uczestniczy dokładnie
siedmiu zawodników. Czas trwania to 4 kwarty po 8 minut czystego czasu gry.
Z tą dyscypliną wiąże się jeden z najbardziej brutalnych incydentów w historii nowożytnych
Igrzysk Olimpijskich, nazwany później „krew w wodzie”.
Igrzyska w Melbourne odbyły się na przełomie listopada i grudnia 1956 roku w czasie
australijskiego lata. W tym samym czasie na Węgrzech trwało powstanie przeciw władzom
przyniesionym na bagnetach przez Armię Czerwoną. Sportowcy, którzy wsiedli do samolotów
i ruszyli w długą podróż do Australii wierzyli, że na igrzyskach będą reprezentować wolne już
Węgry na oczach powojennego świata. Jednak 4 listopada Sowieci łamiąc wszelkie
porozumienia zaatakowali kraj z pełną mocą posiadanego arsenału topiąc we krwi opór
powstańców.
Węgierska drużyna olimpijska opuściła Budapeszt triumfujący, ale kiedy dotarła do
Melbourne sportowcy byli emocjonalnie zdruzgotani, opłakując śmierć swoich rodaków i na
powrót utraconą wolność. Ich szok i smutek zamieniły się we wściekłość, która napędzała ich
sportowe zmagania. Los chciał, że węgierska drużyna w waterpolo – faworyt do ponownego
zdobycia złota na igrzyskach – miała grać z Sowietami w meczu półfinałowym. Dla
węgierskich sportowców stawka gry była jasna. Tylko tutaj mogliby zmierzyć się z nimi na
uczciwych zasadach. Żadnych czołgów lub samolotów – mieli zamiar załatwić to w wodzie.
Krew pociekła z rozciętego łuku brwiowego Ervina Zádora, kiedy Węgrzy wdali się w bójkę z
rosyjskimi graczami podczas ostatnich minut meczu. Spotkanie przerwano przez chaos, w
którym pogrążyła się arena, kibice buczeli na Rosjan. Przez cały mecz, który Węgry
ostatecznie wygrały 4-0, gracze używali pięści, łokci, kolan i stóp, kiedy tylko weszli ze sobą
w kontakt.
Połowa drużyny nie wróciła do kraju otrzymując azyl głównie w USA.
Ervin Zador został trenerem pływackim, a jednym z jego uczniów był Mark Spitz, legendarny
pływak, zdobywca 7 złotych medali na Igrzyskach w Monachium w 1972 roku.
W Polsce funkcjonuje 7 drużyn seniorskich, w tym jedna w Poznaniu.
Zespół Waterpolo Poznań powstał w 2011 roku, wskrzeszając przedwojenne tradycje.
Swoje mecze rozgrywa w Termach Maltańskich, a dzisiaj był gospodarzem spotkania z
KSZO Ostrowiec Św.
Poznański zespół mimo krótkiej historii zdołał zdobyć już 4 medale mistrzostw Polski, więc w
dzisiejszym meczu był zdecydowanym faworytem.
Od początku dominował w basenie.
A takich sytuacji nie brakowało w żadnej kwarcie.
Gra jest bardzo dynamiczna, akcja błyskawicznie przenosi się spod jednej bramki pod drugą.
Walka jest bezpardonowa, zwłaszcza pod powierzchnią wody, gdzie sędziom jest trudniej
dostrzec przewinienie.
Szczególnie brutalne faule karane są 20-sekundowym wykluczeniem, które delikwent spędza
w bardzo ciekawym miejscu
Mecz ostatecznie skończył się zdecydowanym zwycięstwem gospodarzy 15:8
Pierwszy raz mieliśmy okazję zobaczyć tę dyscyplinę na żywo i z pewnością wrócimy
jeszcze nie raz, bo to naprawdę bardzo widowiskowy sport, w dodatku oglądany w
komfortowych warunkach.