Wzgórze Przemysła w Poznaniu
Było to dawno ,dawno temu, bo przed ponad tysiącem lat, gdy książę Mieszko I wraz z całym
narodem Polan przyjął wiarę chrześcijańską.
Gród Poznań, leżący wówczas na prawym brzegu Warty, w miejscu zwanym dzisiaj Ostrowem
Tumskim stał się głównym ośrodkiem nowej wiary.
Zezłościło to okrutnie szatańskiego władcę, Lucyfera.
Postanowił przykładnie ukarać mieszkańców grodu. Wezwał więc do swego piekielnego pałacu pięciu
najważniejszych polskich diabłów: Borutę, Rokitę, Smółkę, Węglika i Widorackiego.
Gdy stawili się przed obliczem Lucyfera, ten tak do nich rzekł: przez stulecia panowaliśmy nad ludem Polan. Opływaliśmy w dostatek, bo składali ofiary swoim bogom: Perunowi, Światowitowi i wielu innym, których mieliśmy pod kontrolą.
A teraz, odkąd Mieszko przyjął nowa wiarę wszystko to się skończyło!
Książę kazał spalić świątynie wszystkich naszych bożków, a ich posągi utopić w jeziorze!
Nie możemy puścić płazem takiej bezczelności!
Diabły przytaknęły gorliwie! Ukarz ich najsurowiej Lucyferze!
Tak też zrobię, odparł.
Słuchajcie czarty:
W najbliższą noc, gdy niebo będzie zasnute chmurami, a księżyc w nowiu udacie się na Śląsk.
Jest tam góra, na której stał posąg Swarożyca. Weźmiecie to wzgórze i wrzucicie do Warty, w miejscu,
gdzie łączy się z Cybiną.
Wezbrane wody zaleją miasto, a poznaniacy zrozumieją, że to zemsta porzuconych przez nich bogów
i powrócą do dawnej wiary!
Bierzcie się do roboty!
Rozkaz Panie, odkrzyknęły diabły.
Gdy zapadła noc szatańska piątka opasała linami górę i uniosła ponad chmury.
Noc była ciemna i wietrzna, więc diabelska szajka nieźle się umordowała, zanim doleciała nad
Poznań.
Teraz trzeba było tylko dokładnie wycelować i upuścić ładunek dokładnie w rzekę.
Poczekajcie, zaświecę Wam, rzekł Boruta.
I skrzesał kopytami takie iskry, że nad miastem zrobiło się jasno, jak w dzień. Koguty na Ostrowie
Tumskim zaczęły piać, sądząc, że to już dzień.
Dla diabłów pianie koguta jest sygnałem do ucieczki, więc w popłochu porzuciły górę i uciekły do
piekła.
Wielki głaz, zamiast spaść do Warty wylądował na lewym brzegu Poznania. Miasto było uratowane!
Nazajutrz poznaniacy podziwiali piękne wzgórze, które w niepojęty sposób urosło nieopodal Starego
Rynku.
Wkrotce na tym wzgórzu rozpoczęto budowę zamku książęcego. Największe zasługi w jego budowie
poniósł książę Przemysł II i dlatego zamek i wzgórze, na którym się znajdował nazwano później jego
imieniem.