Powódź w Poznaniu

Powódź w Poznaniu

Żywioł, którego tragiczne skutki doświadczają dzisiaj mieszkańcy Dolnego Śląska i
Opolszczyzny towarzyszył naszemu miastu od początków jego istnienia.
Jan Długosz wspominał o „wielkich wylewach” w państwie Mieszka I w roku 988.
Również za panowania Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego, w latach 1018 i
1118 Poznań doświadczył tego kataklizmu.
Wg wspomnianego Długosza: „Woda zatopiła całą niemal ziemię, a stąd przeszkodziwszy
zasiewom i zbiorom. Wkrótce potem takie spadły ulewy i nawałnice, że niektórzy lękać się
zaczęli powtórnego potopu”.
Lokacja miasta na lewym brzegu Warty w 1253 roku nie uchroniła mieszkańców przed
kataklizmem.
Powódź z tego roku jest jedną z pierwszych, udokumentowanych klęsk żywiołowych w
Poznaniu.
Obfite opady deszczu w lipcu spowodowały, że Warta wylała na pola i ulice, a mieszkańcy
poruszali się łódkami.
W epoce renesansu rzeka zalewała miasto co kilkanaście lat.
W 1551 roku odnotowano trzecią co do wielkości powódź w dziejach miasta. Po Świętach
Wielkanocnych zalane zostało Chwaliszewo i okoliczne przedmieścia. Woda dostała się
również do katedry, wyrządzając tam spore szkody.
Miejski pisarz, Błażej Winkler tak opisywał te wydarzenia:
„ Z Nowej Grobli, z Rybaków i Chwaliszewa ludzie z dobytkiem swoim z domów powynosić
się musieli. Niektóre domy na tych przedmieściach zalane zostały aż do dachów. Mosty
wszystkie woda zerwała. Wraz z wielkim mostem uniosła ze sobą także 31 kamieni
młyńskich i innych oraz inne ciężary, które dla wzmocnienia mostu zewsząd zwieziono. Nikt
nie mógł pieszo, konno lub wozem dostać się do miasta. Ponieważ powódź trwała
od 10 do 24 marca, zaczęło w mieście zbywać na żywności i magistrat musiał ze skarbu
publicznego żywić kilka tysięcy uboższych mieszkańców. Wszystkie kościoły z wyjątkiem Św.
Wojciecha i Św. Marcina zalane były na kilka łokci wodą. W niektórych trumny i ławki
pływały. Rynek cały tak dalece napełniony był wodą, że rosłe konie furmana jednego, który z
Norymbergi przed powodzią towary przywiózł, koło wagi miejskiej pływały. Do Ratusza nie
można się było inaczej zbliżyć, tylko czółnami i tratwami. Nabożeństwo nie mogło się
odprawiać po kościołach i duchowni odprawiali nabożeństwo bądź w Wadze miejskiej, bądź
w pałacu Górków. Wiele domów na przedmieściach zawaliło się, wiele też woda porysowała
lub w samych fundamentach wzruszyła.”
Ponad 30 lat później, w kwietniu 1585 Warta zalała prawie całe miasto. Kościoły: farny św.
Marii Magdaleny, Bernardynów i Dominikanów znalazły się pod wodą. Z tego względu
nabożeństwo w Niedzielę Wielkanocną musiało odbyć się w Wadze Miejskiej. Rzeka ustąpiła
dopiero po trzech tygodniach.
Wielkie opady śniegu i deszczu rok później, ponownie w okresie Wielkanocy spowodowały,
że praktycznie całe miasto znalazło się pod wodą.

Zniszczeniu uległy kościoły Bożego Ciała, Franciszkanów i katedra, w której woda
sięgała „wyżej nad stopień ołtarza wielkiego”, a po rynku pływano czółnami. Żywioł ustąpił
dopiero dwa miesiące później.
Przez następny wiek, co kilkanaście lat rzeka regularnie na wiosnę zalewała miasto, nie
czyniąc jednak takich szkód.

Fot 1

Dopiero w 1698, w czasie wybitnie pechowych dla miasta Świąt Wielkanocnych woda zalała
okoliczne pola i dużą część miasta Poznania – niszcząc mosty:
m.in.  Chwaliszewski  i Wielki oraz zalała kościół farny. Na domiar złego, wybuchła zaraza,
która zdziesiątkowała ludność miasta i okolic. Do tego dochodziły ciągłe napady i rabunki
dokonywane przez wojska szwedzkie. O powodzi przypomina tablica z czarnego marmuru
umieszczona na pierwszym filarze od prezbiterium, między nawą główną a boczną od strony
południowej w Kościele Bożego Ciała – przy tablicy brak jest znaku, który odpowiadałby
zanotowanemu stanowi wody. O poziomie wody świadczy zaś znak powodziowy
umieszczony na kolumnie w budynku Psałterii na Ostrowie Tumskim.
Tak relacjonował wydarzenia jeden ze świadków:
„W same wielkanocne święta przybierać poczęła nasza rzeka, którą zowią Wartą, i tak
bardzo rozlała, że aż poręcze z mostu wielkiego wszystkie zniosła. Z tejże powodzi w
kościele farnym Marii Magdaleny groby się porozwalały, ławy pomieszała woda. Po ulicach:
Wodnej, Woźnej i Wielkiej jeździć musieli na tratwach z drzewa porobionych, po Rynku
osobliwie tą stroną, gdzie pręgierz, była woda wysoko, że ledwie nie zalała u pręgierza
ostatniego stopnia od wierzchu. Z bud śledziowych oknami ludzie po dachach wychodzić
musieli i na łodziach tamtą stronę do kościoła teraźniejszego ojców franciszkanów
naprzeciwko zamkowi udawali się, bo wszystkie kościoły woda pozalewała, a osobliwie u
ojców dominikanów, którym wszystko sklepienie od wierzchu, także filary w wielkim chórze
wniwecz się porozwalały i filary w proch się powaliły, gdy tylko kozły na murach z dachówką
zostały i organy się tylko zostały przy murze. Wszystkie młyny na Warcie woda porujnowała.

Fot 2

Prawie czterdzieści lat później, w roku 1736 gwałtowne i długotrwałe deszcze spowodowały
wystąpienie rzeki z koryta, a woda dotarła do Starego Rynku. Po Garbarach i Grobli pływano
czółnami, zerwanych zostało 8 mostów, a w katedrze doda dotarła do ambony.
W kościele farnym zalanie głównego ołtarza zmusiło do przeniesienia sakramentów świętych
do kościoła św. Marcina, jako wyżej położonego.
Wskutek zerwania mostów, zalania dróg, ulic i domostw, życie w obrębie murów miejskich
zamarło. Sytuacja żywnościowa byłą ciężka, brak dowozu świeżych produktów groził
mieszkańcom głodem. W tej sytuacji rajcowie miejscy zorganizowali targ za miastem( za
Bramą Wroniecką).

Fot 3 2 1


Paradoksalnie, 12 lat wcześniej na Rynku odsłonięto pomnik św. Jana Nepomucena, patrona
m.in. chroniącego przed powodzią. Poznaniacy zgryźliwie nazywali tę figurę „Jan Nepomuk”,
bo nie ochronił miasta.

Fot 4 1

W XIX wieku, mimo podejmowanych prac regulacyjnych żywioł nadal nawiedzał miasto.
Pod koniec marca 1888 poziom wody przy kościele Bożego Ciała sięgał 102cm, a w obrębie
miasta zalanych zostało ponad 800 budynków, zamieszkiwanych przez 22 tysiące ludzi.

Fot 5 1


Po kolejnej powodzi rok później – w 1889 roku – zapadła decyzja o przebudowie systemu
przeciwpowodziowego miasta. Podwyższono wały do 7,2 m, poziom Chwaliszewa o jeden
metr, zasypano Łąki Grochowskie i tzw. Zgniłą Wartę (to dzisiejsza ul. Mostowa),
skanalizowano Bogdankę. Prace trwały aż do I wojny światowej – w 1913 r. powstał
m.in. most św. Rocha, a w 1911 r. inżynier S. Schultz opracował projekt regulacji biegu
Warty. Do wybuchu wojny część prac dało się wykonać.

Fot 6 1


W XX wieku, tuż po odzyskaniu niepodległości zdecydowano się rozebrać Wielką śluzę na
Warcie i Śluzę Katedralną na Cybinie, czyli pozostałości po umocnieniach Twierdzy Poznań.

Fot 7


Pozwoliło to zmniejszyć skutki powodzi, która nawiedziła Poznań w 1924 roku. Ucierpiały
tylko błonia wildeckie, Chwaliszewo i Most Tumski.
Powódź przyspieszyła decyzję o rozebraniu tego mostu (ze względu na wadliwą konstrukcję)
i wzniesienia na jego miejscu nowoczesnego mostu Bolesława Chrobrego ( dziś jest tam
most Jordana).

Fot 8 2


W czasach współczesnych największe poziomy Warty notowano w latach 1979, 2010 i 2021,
ale nie wyrządziły już większych szkód.
Źródła:

  • poznan.fandom.com
  • Kronika Miasta Poznania
    Zdjęcia:
    -Cyryl.net
  • domena publiczna

 

Dodaj komentarz